JUSTIN'S POV
Idąc wzdłuż ulicy, paliłem papierosa. Nie wiem po co ją uratowałem. Od czego ma tysiące ochroniarzy? Dlaczego tej nocy z nią żadnego nie było? Szczerze to mnie to mało interesuję, życie nauczyło mnie żeby mieć na wszystkich wyjebane. No ale nie mogłem jej tak tam zostawić. Bo miałbym... wyrzuty sumienia? Tak chyba tak.
Wchodząc do sklepu spożywczego zauważyłem tam dobrze znajomą mi postać. Nie nie Ariane. Jennifer. Do tego obściskiwała się z kimś. Wspaniały przykład dlaczego mam wyjebane. Gdybym nie miał wyleciałbym stamtąd z płaczem ale bez wahania podszedłem do nich i uderzyłem chłopaka w twarz. Ulizany blondyn padł na ziemie jak ciota a Jennifer spojrzała na mnie przerażona.
- Po co to zrobiłeś? - pisnęła gestykulując dłońmi ze zdenerwowania. Klękła przy blondynie. Chłopak chodzi do nas do szkoły. Mam w dupie jak ma na imię, ale całował się z Jennifer kiedy ja jeszcze wczoraj ją pieprzyłem.
- Nie twoja sprawa. - odwarknąłem jej i kupiłem paczkę czipsów i papierosy. Pale bardzo dużo kupowanie paczki raz na 2-3 dni to u mnie norma. Stać mnie na to więc sobie nie żałuje. A tym bardziej gdy mój ojciec na to pracuje a raczej "pracuje". Ma od tego swoich ludzi. On siedzi w biurze na ostatnim piętrze wieżowca ma swoją laskę za sekretarkę, Bóg wie co z nią robi i jedyne co musi robić to zwalniać i zatrudniać ludzi. No i dobrze wyglądać na okładkach czasopism na temat biznesu. Takie tam gówno którego normalna osoba nie czyta. Bynajmniej ja nie. Mój ojciec chce żebym skończył szkołę i dołączył do niego jako wiceprezes firmy, ale nie kręci mnie biznes.
wyszedłem ze sklepu. Nie mogłem dłużej patrzeć jak ta szmata użala się nad tym blondynem. Nic mu nie będzie. Nie zdziwiłem się gdy wyszedłem i zalała mnie fala deszczu. Typowe dla Londynu. Założyłem kaptur i po prostu poszedłem przed siebie. Zapalenie nowego papierosa nie miałoby sensu gdyż i tak by się nie zapalił. Miałem przy sobie tylko zapałki. Zawsze zgubie zapalniczkę.
Szedłem chodnikiem gdy nagle SUV się zatrzymał i otworzyło się okno. Zignorowałem to.
- Hej jest zimno i pada. może Cie gdzieś podwieźć? - Poznałbym ten głos wszędzie. Wysoki słodki i ciepły głos Ariany. Nie chce mi się z nią gadać. Nie mam na to humoru ani ochoty. Idę po prostu dalej. - głuchy jesteś?? - nagłośniła pytanie. Odwróciłem się w jej stronę i spojrzałem na nią gniewnie.
- Odpieprz się okej? To że uratowałem Ci królewski tyłek nie oznacza że będziemy przyjaciółmi ani że możesz za mną łazić lub jeździć. Odpieprz się po prostu.- mruknąłem, Nie chce mi się z nią gadać. Za wysokie progi dla mnie. Tata mówi żeby wybierać sobie dziewczynę biedniejszą lub z budżetem takim jak ty gdyż przy dziewczynie z większym masz małą samoocenę. Moim zdaniem póki laski są chętne to stan ich konta mam gdzieś. Ariana nie wyglądała na chętna, na pewno nie teraz. W tym momencie wyglądała jak przybite dziecko, któremu przebiło się balonik. No okej przyznaje źle ją potraktowałem i o dziwo po raz pierwszy źle się z tym czuję. Chciałem .. powiedzieć jej sorry ale nie zdążyłem. Ona zamknęła okno i odjechała z piskiem opon. Dziwnym trafem wcale jej się nie dziwie. Zasłużyłem na to. Tak mi się wydaje.
Byłem wkurwiony na siebie i to nawet bardzo. Dlaczego całą złość na
Jeniffer, przelałem na Ariane? Widać było, że miała zapłakane oczy. Płakała przezemnie? Może coś innego się stało? Ona jest człowiekiem. Co ja robię? Czy ja
właśnie....myślę o niej? O tym co jej się stało? Nie! To chore. Ona nie
jest dla mnie. W 100% dziewica czekająca aż Książę z bajki przyjedzie po nią wezmą ślub i będą się dymać tylko wtedy kiedy trzeba będzie tworzyć potomków. Nigdy chyba nawet nie widziałem jej w trampkach. Zawsze tylko
szpilki, sukienki od najdroższych projektantów, nie wspominając o
kosmetykach, perfumach i innych dodatkach jej ubrań. No może oprócz teraz. Teraz wyglądała inaczej. Zdziwiło mnie w
ogóle, że taki ktoś jak ona raczył się do mnie odezwać. Mam mieszane uczucia co do niej. Nie. Ona nie jest człowiekiem. To księżniczka.
Błagam pisz dłuższe rozdziały; (
OdpowiedzUsuńZgadzam sie
UsuńA poza tym ciekawy:)