sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 6 - Pan Niebezpieczny

~WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM, PROSZE O PRZECZYTANIE~
                                                         miłego czytania :)

ARIANA'S POV:

Kto mógł pukać do mojego okna o tej godzinie? Nie ukrywam, że się bałam ale byłam też ciekawska. Przecież wokół pałacu kręciło się więcej ochroniarzy niż mam włosów na głowie, a poza tym mój pokój znajdował się na 3 piętrze pałacu. Kto był taki sprytny, wdrapał się aż tutaj i ominął ochroniarzy? To niemożliwe. Pewnie się przesłyszałam. Odłożyłam myśli o tym, że ktoś mógł pukać w moje okno balkonowe i ułożyłam się do spania. Wiedziałam, że nie zasnę ale wolałam leżeć niż siedzieć i patrzeć na ścianę naprzeciw.

*puk, puk*
Znów usłyszałam dosyć głośne pukanie o szkło. Tym razem wstałam i zapaliłam światło w moim całym pokoju i chwyciłam pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła mi do głowy- moją rakietę tenisową. Chwyciwszy ją podeszłam powoli do balkonowych drzwi i uchyliłam lekko zasłonę. To co zobaczyłam przeszło moje wszystkie granice wyobrażenia. Na balkonie, oparty o barierkę stał nie kto inny jak Justin Bieber, palący papierosa i uśmiechający się jakby sam do siebie. Szybkim ruchem otworzyłam drzwi balkonowe i półgłosem krzyknęłam
-Co ty tutaj robisz?! Jak w ogóle się tutaj dostałeś, że nikt cię nie zauważył? Poza tym wiesz, która jest godzina? Jeszcze niedawno temu kazałeś mi się odpieprzyć, w tym momencie powinnam wołać wszystkie straże i kazać Cię wyprowadzić oraz narobić Ci wiele problemów. Nie powinieneś tutaj być.
-Ło, ło, ło shawty uspokój się bo ci śliny zabraknie jak będziesz tak dużo mówić. -odpowiedział swoim chrypliwym głosem, jednocześnie zadeptując niedopałek.
-Nie mów tak do mnie. Czego chcesz, Bieber? -powiedziałam z jadem w głosie, próbując się nie rozpłakać. Przypomniało mi się jak którejś nocy na tym samym balkonie stałam z Ryan'em i on spytał się mnie o chodzenie. Niczym Romeo i Julia tylko w innej wersji, prawda? Wtedy myślałam, że to romantyczne ale teraz uważam, że to było przereklamowane.
-Mmhh... Czego chcę? No wiesz, skoro już tutaj jestem to moglibyśmy pogadać? -powiedział, a ja mogłam zauważyć że lekko łamie mu się głos.

Czy Justin Bieber żałował swoich słów? Czy chciał mnie przeprosić za swoje wcześniejsze zachowanie? Czy może przyszedł tutaj dla zabawy, aby jeszcze trochę mi dowalić? Przez dłuższy czas patrzyłam się na niego, śledząc jego wzrok. Był wszędzie, skupiał się na każdym elemencie podwórka, balkonu tylko nie na mnie. Rozluźniłam ramiona i postanowiłam dać mu szansę na wytłumaczenie czy cokolwiek, co chciał mi przekazać.
-Eh, no dobrze. Masz parę minut, nie więcej. Dzisiaj nie miałam zbyt fajnego dnia więc jeśli chcesz znowu powiedzieć, że mam się odpieprzyć to możesz sobie darow...- powiedziałam, lecz nie mogłam dokończyć, ponieważ wtrącił mi się w słowo.
-Przepraszam.
-co?-powiedziałam lekko zszokowana tym co usłyszałam. W szkole krążyły pogłoski, że Justin nikogo nie szanuje, jest niebezpieczny tylko z bogatej i dobrej rodziny. Mówią o nim najgorsze rzeczy jakie można sobie wyobrazić. I właśnie teraz, ten pan niebezpieczny stoi u mnie na balkonie i mnie przeprasza?
-Chyba słyszałaś, nie udawaj że nie. -powiedział, a ja mogłam wyczuć zdenerwowanie w jego oczach.
-Tak, słyszałam ale zdziwiło mnie, że taki ktoś jak ty może mnie przeprosić. Wiem, że jesteś kolejną osobą, która uważa mnie za samolubną księżniczkę z najbogatszej rodziny w państwie, która ma wszystko i nie zasługuje na słowo „przepraszam”. Poza tym za co przepraszasz?
-Za to jak Cię potraktowałem kiedy zaproponowałaś mi podwózkę. I nie, nie uważam Cię za taką jaką myślisz. Dobra jedna sprawa za mną. Teraz kolejna i najważniejsza.
-Jaka? Chyba niezbyt dużo razy się spotkaliśmy, żebyś zdążył powiedzieć coś jeszcze. -powiedziałam, obawiając się trochę tego co zaraz miałam usłyszeć.
-Kiedy proponowałaś mi podwózkę, łamał Ci się głos i miałaś zapłakane oczy. Powiesz o co chodziło? I nie mów, że nic bo to chyba najczęstsza wymówkę dziewczyn. -lekko się zaśmiał, a ja zwróciłam na to bardzo dużo uwage. Miał piękny uśmiech i dopiero teraz to zauważyłam. Był na serio przystojny i to bardzo.
-Nic wielkiego. Mała sprzeczka. -odpowiedziałam co było kompletnym kłamstwem.
-Nie prawda. Nie kłam, okej? Już nieraz zostałem oszukany i rozpoznaję kiedy ktoś mówi prawde a kiedy nie. Wiem, że chodzi o kogoś ważnego dla Ciebie bo bez powodu byś nie płakała. Powiesz mi jak było?- powiedział zatroskanym głosem jakiego nigdy nie słyszałam u Ryan'a. Zauważyłam również jego ciarki na całym ciele. Była późna noc może już nawet wczesny ranek a on stał na moim balkonie w samym podkoszulku.
-Najpierw wejdź do środka. Jest zimno a ty stoisz w samej koszulce. -powiedziałam i chwyciłam go odruchowo za rękę wciągając do środka. Wiedziałam, że z własnej woli nie wejdzie. -Dobrze, usiądź Sherloku i jeśli chcesz tak bardzo wiedzieć to powiem Ci co się stało. „Mój były chłopak i moja była przyjaciółka się stali”- powiedziałam to, robiąc w powietrzu znak cudzysłowu. -Okazało się, że są razem od ponad miesiąca a ja dowiedziałam się o tym przez SMS-a z ich zdjęciami. Do tego nie wiem kto je wysłał. Pojechałam od razu do Ryan'a po otrzymaniu tych zdjęć a on zaczął się tłumaczyć kiedy nagle Susanne wyszła z łazienki wołając go jakimiś słodkimi zwrotami. Ehh myślałam że zapadne się pod ziemię. Na pewno pieprzyli się już nie raz. Ohh nie mogę w to uwierzyć. To aż śmieszne.
Justin się tylko zaśmiał a ja z niedowierzaniem spojrzałam na niego.
-Oh tak? Ja ci opowiadam najgorszy moment w moim życiu a ty tak po prostu się śmiejesz gdzie ja przepłakałam cały dzień?- powiedziałam lekko oburzona.
-Spokojnie, shawty. Nie chciałem cię urazić ale dobór twoich słów w ostatnich dwóch zdaniach był przekomiczny. Kto by pomyślał że księżniczka Ariana będzie mówiła takie słowa? -powiedział z uśmiechem na twarzy. -Poza tym nie masz co się przejmować Ryan'em i to twoją „przyjaciółeczką”. Jeśli chcą być ze sobą niech będą dopóki nie zaleją się własną głupotą. Byłaś tak nimi zaślepiona, że nawet nie widziałaś jakimi ludzmi byli tak naprawde. Jak reszta naszej szkoły. Tylko ty z tej całej grupki się wyróżniałaś bo nie byłaś nadąsaną księżniczką, panną doskonałą. Pamiętasz jak się wywróciłaś na swoich „kilku metrowych” szpilkach? Zamiast gwiazdorzyć i rozpłakać się z powodu siniaka na kolanie, ty po prostu zaczęłaś się śmiać i kazałaś przypadkowej, przechodzącej obok Ciebie osobie, zrobić sobie zdj z siniakiem na kolanie. Powinnaś zauważyć jaką osobą jesteś. Nie płacz, bo to nic nie da. Pokaż jaka jesteś naprawdę. Wiem, że nie nosisz szpilek i tych wielkich sukienek z własnej woli. Ubierz czasem trampki, bluze i zwykłe jeansy, bo wiem, że to twój styl. Znam się na ludziach, uwierz.- Kiedy Justin przestał mówić, mnie aż zatkało. Powiedział dokładnie całą prawdę o mnie. Nie mam pojęcia skąd tak dobrze mnie znał lub rozumiał ale cieszyłam się.
-Dziękuje. - nie wiem dlaczego ale przytuliłam go. Oh to było takie niespodziewane i po chwili sama siebie za to skarciłam. Przytuliłam go chociaż on pewnie tego nie chciał. -Przepraszam, to było silniejsze ode mnie. Nie rozumiem skąd wiesz jaka jestem. Powiedziałeś samą prawdę. No ale to nie ważne, ważne jest to że o 14 wybierasz się ze mną na kawe, do Starbucks'a. Nie bój się nie będzie z nami tysiąca ochroniarzy. Może tylko dwóch. -lekko się zaśmiałam, a Justin się tylko uśmiechnął. Wiedziałam, że to będzie wspaniały wypad na miasto.

JUSTIN'S POV:
-Chyba powinienem już iść, a i dobrze widzimy się o 14. Tutaj jest mój numer telefonu. -podałem jej kartkę z moim numerem telefonu.
-Um.. okej zadzwonię przed 14. Podjechać po Ciebie?- spytała Ariana, lecz widziałem, że była lekko speszona. Sam nie wiem co się ze mną dzieje. Ja, zwykły koleś jak ich wielu idzie dziś o 14 na kawe z księżniczką? To niemożliwe.
-Ty zaprosiłaś mnie na kawę, a więc to ja podjadę po Ciebie w rewanżu. Jak coś to pisz. Twój adres już znam. -mrugnąłem do niej prawym okiem i widziałem kątem oka, że się zarumieniła.
-Okej...widzimy się o 14. -odpowiedziała, a ja postanowiłem już wyjść. Miałem jeszcze parę spraw do załatwienia, a zauważyłem że jest już 6 nad ranem. Musiałem się jeszcze odświeżyć i przygotować na 14, poza tym musiałem spławić kilka lasek.

Wyszedłem na balkon i ześlizgnąłem się po rynnie, po której wcześniej się wspiąłem. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było, że udało mi się ominąć ochroniarzy. Tak to była niezła zabawa. Po chwili zorientowałem się, że się uśmiecham-ciągle. Skarciłem sam siebie za to i ruszyłem w stronę mojego auta. Wyjąłem kluczyki ze spodni, wsiadłem do auta i zapaliłem silnik. Przed wyruszeniem spojrzałem jeszcze raz przez okno i docisnąłem gaz. Po paru sekundach moja prędkość przekroczyła 80 km/h i postanowiłem trochę zwolnić. Nie potrzebowałem problemów z policją. Kiedy byłem już na końcu dzielnicy Ariany i miałem wyjeżdżać na drogę główną, zauważyłem auto Ryan'a. Z ciekawości pojechałem za nim. Jechał w stronę domu Susanne.
-Pieprzony dupek. -prychnąłem pod nosem i kontynuowałem śledzenie go. Kręciły mnie tego typu rzeczy. Ale co on do cholery chciał od Susanne o 6:15?! Nadal jechałem za nim, próbując być niezauważalnym. Ten dupek raczej by mnie nie rozpoznał, nie zwraca uwagi na takich jak ja. Kiedy Ariana opowiadała mi o nim jak ją skrzywdził razem z Susanne, coś w środku się we mnie odrodziło. I to było chyba współczucie. Wiedziałem co przeżywa. Możecie mi nie wierzyć ale kiedy miałem 16 lat miałem dziewczynę. Była fantastyczna- a przynajmniej taka dla mnie była. Miała na imię Carly, miała chude, długie nogi i delikatne ciało, a jej długie blond włosy sięgały jej do tyłka, dużego tyłka. Twarz miała zazwyczaj blado-różową i zawsze pokazywała się z lepszej strony. Chodziliśmy się sobą półtora roku, po czym okazało się, że zdradzała mnie od samego początku z moim byłym najlepszym przyjacielem- Johnem. Nie mieściło mi się to wtedy w głowie. Nigdy nie chciała się ze mną kochać, zawsze mówiła że nie chcę w tym wieku tego robić a ja to szanowałem. Po czym tak po prostu dowiedziałem się że zrobiła to z nim. To zniszczyło mnie doszczętnie, kochałem ją. Tak, Justin Bieber kochał dziewczynę tak bardzo, że po straceniu jej popadł w depresję i przez 3 miesiące brał leki. Nie wybaczyłem tego nigdy żadnemu z nich. Przeniosłem się do prywatnej szkoły i już nigdy nie zaprzyjaźniałem się z nikim. Od tamtej chwili traktowałem dziewczyny jak zabawki. Sam nie wiem z jakiego powodu. Może po prostu chciałem odegrać się na każdej innej dziewczynie za to co zrobiła mi Carly? Nie wiem. Ale wiem jedno- polubiłem Arianę, ale nie mogę w to brnąć. Jeśli zaczniemy się kolegować to może się skończyć różnie a ja nie chce być zraniony i nie chcę zranić jej. Jest wojowniczką ale jest również delikatna jak róża. Poza tym, to wnuczka samej królowej a ja jestem zwykłym, nierozgarniętym bogatym dzieciakiem. Jedyne co zawdzięczałem mojemu ojcu to to że był bogaty i niczego mi nie brakowało. Nie zrozumcie mnie źle. Nie jestem chciwy na kasę, ale miałem do niego żal. Po śmierci mamy okazało się że zdradzał ją z moją teraźniejszą macochą- Viktorią. Nie miałem nic przeciwko niej ale wkurzał mnie sam fakt, że mój ojciec zdradzał moja mame z nią. Moja mama umarła na raka, on to widział a i tak sobie nie odpuścił kochanki. To żałosne. Do tego od razu po śmierci mamy ożenił się z Viktorią i wyprowadzili się do centrum miasta razem ze mną. Ojciec ani razu po śmierci matki nie spytał się co u mnie i czy potrzebuje pocieszenia. Nie spytał się co się stało, że muszę chodzić do psychologa po stracie Carly i nie spytał się nigdy co w szkole. Nigdy nie spytał się gdzie jadę, do kogo, o której wrócę. Praktycznie nie rozmawialiśmy. A ja potrzebowałem ojca, jako młody mężczyzna potrzebowałem jego wsparcia a w zamian tego miałem sam siebie i pieniądze.
Kiedy zauważyłem, że Ryan w końcu zatrzymał się koło domu Susanne, zatrzymałem się parę metrów od niego żeby mnie nie zauważył. Wyszedłem z auta i skierowałem się w stronę żywopłotu byłej przyjaciółki Ariany. Zobaczyłem wysiadającego z auta Ryan'a, który podszedł szybkim krokiem do drzwi jej domu i zadzwonił dzwonkiem. Po chwili zauważyłem Susanne, ubraną w sam szlafrok. Zrobiło mi się niedobrze. Przyssali się do siebie i zaczęli lizać na środku podwórka. To było ohydne i wydawało mi się że są razem tylko dla jednego- seksu. Normalna, kochająca się para i szanująca się, nie wysysa i nie liże sobie gardła. To było po prostu obrzydliwe i zachłanne. Nic poza tym. Obrzydzony tym wszystkim wróciłem do swojego auta i zacząłem się śmiać. Faktycznie musiałem być nieźle rąbnięty żeby go śledzić a potem oglądać jak wysysa ze swojej „dziewczyny” całą ślinę z gardła. Odpalając silnik ruszyłem w stronę drogi głównej, która prowadziła do mojej dzielnicy. Po drodzę rozważałem co ubrać na wypad z Arianą.

Podjeżdżając pod dom, zauważyłem że jest już 7 rano. Ojciec pewnie nie zainteresuję się gdzie byłem- za to Viktoria tak. Jak bardzo nie uważałem jej za swoją matke, to byłem wdzięczny, że o mnie dba. Zawsze robi mi śniadanie, obiad i kolację i zawsze wprowadza mnie w sprawy rodzinne. Nie mogła mieć swoich dzieci- może dlatego mnie tak traktowała. Nie wiem ale wiem jedno. Pomimo tego że jej nie lubiłem to wiedziałem, że mogę na niej polegać. Wchodząc do domu i ściągając moje Timberlandy wszedłem jak najciszej do kuchni. Mój plan przed uniknięciem tłumaczenia się nie wypalił.
Cholera- pomyślałem kiedy usłyszałem chrząknięcie mojej macochy.
-Tak? -spytałem cichym głosikiem jak aniołek.
-Justin Drew Bieber, gdzie byłes przez cały ranek?- spytała, używając mojej pełnej „nazwy”. Wiedziałem że to poważna sprawa skoro używa mojego drugiego imienia.
-Jestem już duży nie musisz się o mnie martwić. Byłem u kole......gi. Tak u kolegi. Potrzebował pomocy przy samochodzie a miał jechać do pracy o 7 więc musiałem przyjść do niego wcześnie rano. -wytłumaczyłem się, kłamiąc oczywiście. Nie chciałem teraz godzinnej gadki na temat tego czy lubie Ariane, czy zalezy mi na niej, jak mam ją zdobyć i inne babskie monologi, które zazwyczaj kobiety lubią wygłaszać.
-Wrócimy do tego tematu jak będziesz już gotowy mi powiedzieć gdzie byłeś bo wiem że z byle powodu nie wstałbyś o tak wczesnej porze, prawie że w samą noc by pojechac do kolegi. Poza tym skoro robliście coś przy samochodzie to czemu nie jesteś brudny? Hmyy? -spytała Viktoria a ja wiedziałem że mnie przyłapała na kłamstwie. -Masz naleśnika młody i zmykaj do pokoju. Nie powiem nic ojcu, nie martw się. -mrugnęła do mnie okiem.
-Dzięki. -podszedłem i chwyciłem naleśnika, dałem jej szybkiego całusa w policzek i pobiegłem po marmurowych schodach na górę. Lubiłem Viktorię i nie traktowałem jej jak gówna. Była moją macochą i wiem że mnie lubiła. A co do tego że nie powie ojcu o moim wyjściu byłem wdzięczny. Jak bardzo ojciec by miał mnie w dupie, nie lubił kiedy szwędałem się po nocach. Chciał bym wyszedł na porządnego człowieka żeby nie zhanbić jego nazwiska. Kiedy zjadłem naleśnika, położyłem się u siebie na moim łóżku wodnym i włączyłem moją plazme. Pooglądałem trochę tv i włączyłem moją ulubioną gre i zacząłem grać. To mnie odstresowywało. Nadal nie wiedziałem co zrobię gdy spotkam się z Jasmine i co jej powiem. Nie zależało mi na niej ale wkurzał mnie sam fakt że wybrała jakiegoś dupka jako swojego chłopaka. Phii..miłości się jej zachciało a tak to jeszcze miesiąc temu kręciła cyckami przed każdym facetem w szkole.
Kiedy zauważyłem, że wybija już godzina 12 postanowiłem się odświeżyć, przebrać i pojechać załatwić sprawę z Jasmine a potem pojechać po Arianę. Ubrałem moje szare jeansy (opuszczając je jak zwykle za nisko), moje czarne Supry, czerwoną koszulkę z dekoltem w serek i skórzaną kurtke. Na głowe założyłem moją czerwoną czapke beanie, popryskałem się jeszcze perfumami i z szafki wyciągnąłem kluczyki do mojego drugiego auta. Czarny SUV już mi się znudził na dziś. Moje auto na dzisiejsze popołudnie to Lamborghini Aventador w złotym kolorze. Dostałem go na 18-naste urodziny i byłem z niego dumny jak z niczego innego. Schodząc na dół dałem tylko znać Viktorii że wychodzę i ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych. Kiedy wyszedłem z domu poczułem, że ktoś łapie mnie za ramię. Kiedy się odwróciłem, zauważyłem Viktorię.
-Tak? -spytałem
-Jedziesz do dziewczyny prawda? I to nie jest Jasmine ani żadna inna „uliczna dziwka”, prawda? -spytała Viktoria a ja zaśmiałem się na jej dobór słów. To był jej największy plus, była wyluzowana.
-No wiesz... Jakby Ci to grzecznie powiedzieć. Hmm.
-Oj Bieber, Bieber nie kręć. Wiem że jedziesz do jakieś wyjątkowej dziewczyny. Bierzesz swoje ulubione auto, pryskasz się najdroższymi perfumami jakie masz i do tego ubierasz się najlepiej jak tylko możesz. Nie ukryjesz niczego przede mną.
-Cholera, dużo o mnie wiesz. -odpowiedziałem chrypliwym głosem i puściłem jej oczko, schodząc po schodkach od domu i ruszając do garażu.
-Mam nadzieję, że ją kiedyś poznam! -krzyknęła Viktoria.
-Taa.. ja też.- odkrzyknęłem i wsiadłem do auta. Odpaliłem silnik i wyjechałem na ulicę. Jechałem w stronę domu Jasmine, aby jej wszystko powiedzieć ale w głowie ciągle miałem słowa Viktorii. Cholera ona miała racje. I to ogromną. Czy ja naprawdę specjalnie dla Ariany się tak wyszykowałem? Ehh.. sam nie wiem. Kiedy wjechałem w uliczkę Jasmine, zauważyłem pod jej domem auto, które już gdzieś wcześniej widziałem. Podjechałem jeszcze kawałek bliżej i zaparkowałem auto. Wysiadłem z niego i podszedłem do ogrodzenia jej domu. To co tam zauważyłem, prawie zbiło mnie w z nóg. Koło drzwi wejściowych stała Jasmine i Ryan. Tak, Ryan Butler. Dawał jej jakieś pieniądze, a ja byłem tak ciekawy, że postanowiłem podejść bliżej. Niezauważalnie podszedłem z drugiej strony żywopłotu tak, że teraz mogłem ich usłyszeć.
-Dzięki za wysłanie tych zdjęć do Ariany. Nie chciało mi się rozmawiać z tą dziwką o tym, że mam już jej dość. -powiedział Ryan i wręczył spory plik do rąk dziewczyny. Jasmine nie była biedna, ale jej rodzice odcięli jej dostęp do kasy kiedy zaczęła nie wracać do domu na noc i sprawiała im kłopoty, więc potrzebowała trochę pieniędzy. Nie zdziwiło mnie, że ona okazała się tak wielką suką ale, że Ryan mógł to zrobić Arianie? Nie mogłem w to uwierzyć.
-Nie ma za co, Ryan. Pamiętaj, że zawsze jestem do twojej dyspozycji. - puściła oczko i przygryzła warge. Zrobiło mi się nie dobrze. W tamtym momencie chciałem wyjść i wklepać Ryan'owi ale miałem lepszy plan. Kiedy tylko zobaczę Ariane o wszystkim jej powiem a potem ona załatwi wszystko ze swoim byłym. To w końcu ich sprawy i wiedziałem, że nie mogę się mieszać. Poza tym Ariana nie wybaczyłaby mi pewnie kiedy bym skrzywdził jej byłego chłoptasia. Jak bardzo by go nienawidziła a raczej udawała, że tak jest wiedziałem, że go jeszcze kocha. Poza tym nie łączyła nas nic więcej niż krótka rozmowa więc i tak nadal waham się czy jej o tym powiedzieć. Kiedy Ryan odjechał postanowiłem tym razem ja odwiedzić Jasmine i z nią porozmawiać. Nie chciałem się z nią już zadawać, nie była mi do niczego potrzebna.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~czytasz= komentujesz~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hej wszystkim. Cieszymy się liczbą wyświetleń i tym, że pytacie się nas kiedy nowy rozdział, naprawdę... ale zostaje jeden mały problem. Komentarze. Są dla nas niezmiernie ważne bo nie wiemy tak naprawdę dla ilu osób to piszemy i czy jest jakikolwiek sens pisania tego, czy jest dla kogo. Wiemy, że blog się dopiero rozkręca i nie możemy liczyć na ogromną liczbę komentarzy ale na fb wysłałam ponad 100 osobom link do ff bo chciały a pojawiają się max 5 komentarzy. To przykre trochę, bo same nie wiemy czy jest dla kogo to pisać. Co do długości rozdziałów to wydaję mi się że są coraz dłuższe, staramy się o to przynajmniej. Nie możemy też od razu rzucić wielkiego rozdziału z dramą, jakąś akcją i innymi tego typu rzeczami gdyż cała akcja dopiero się rozkręca. Ale niedługo pojawi się pewien obrót spraw :) LICZYMY NA WASZE KOMENTARZE. //klaudia

20 komentarzy:

  1. Blogowanie to nie jest prosta sprawa, wiem to po sobie bo prowadzę jednocześnie trzy opowiadania :)
    Jednak komentarze przychodzą z czasem. Trzeba się nieco postarać, samo nie przyjdzie. Warto dodać opowiadanie np. do spisu ff. Wchodzi tam mnóstwo ludzi i na pewno wam to pomoże. I przede wszystkim... odblokować możliwość komentowania osobom anonimowym. Nie wszyscy mają konta google i tym samym macie mniej komentarzy. Nie każdemu będzie się chciało założyć konto tylko po to, aby skomentować :)

    Życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ;)) piszcie dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszcie dalej, podoba mi sie ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny :0 i jeszcze długi:) wczoraj odkryłam to opowiadanie i jestem mile zaskoczenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy pomysł na ff. Nawet nie wiecie ile szukałam takiego z Justinem i Ari. Macie twittera? Albo myślicie żeby założyć takowy do informowania itd? I kiedy nsatępny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @laura70200 mój ja jestem głowna autorka ja dodaje ale konsujtuje sie z @avebieberking ona czesto pisze wymysla dopisuje pomaga mozecie pisac ja daje zawsze fback 💕

      Usuń
  6. Swietny blog i ciekawe opowiadanie czekam na następny rozdział ;* !♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. P.S włączycie komentarze anonimowe, napewno więcej osob będzie komentować: )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz moze jak? To moj pierwszy blog srednio umiem takie rzeczy :c

      Usuń
  8. Świetny! Dzisiaj zaczęłam czytać to ff i jestem w nim po prostu zakochana. Najlepsze jest to, że jego tematyka jest zupełnie inna od innych ;)) Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na kolejny i nie przejmuj się komentarzami ! ; 3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku <3 wspaniala historia, juz jestem fanka! :*

    Z niecierpliwoscia czekam na nn <3 <3

    X.O.X.O
    PS. Your forever.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku, cudowny, jak zawsze<3
    Czekam na kolejny i zapraszam również do mnie :) http://too-easy-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochaaaam <3 Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Troche chaotycznie napisane, ale reszta jest okey.

    OdpowiedzUsuń